Nareszcie mogę pokazać moje ostatnie znalezisko ciucholandowe. Jako, że głupio było pokazywać kalosze kiedy na zewnątrz ciepło i słonecznie, to czekałam na nieco bardziej adekwatną pogodę. A zatem przedstawiam Wam moje nowe kalosze. Tak sobie ostatnio pomyślałam, że chyba jako dziecko nie wyszalałam się dostatecznie w podwórkowych kałużach, bo jakoś mnie ciągle do nich "ciągnie". Kalosze idealnie się sprawdziły w czasie ostatniej wizyty na działce u Teściów. Jako jedyna mogłam sprawdzać głębokość wszystkich kałuż w czasie rodzinnego spaceru :) Kolejna refleksja jaka mnie ostatnio naszła to, że właściwie żadna pogoda mi nie przeszkadza, wystarczy się jedynie dobrze do wszystkiego przygotować. Po cichu Wam się przyznam, że trochę czekałam na deszcz, żeby przetestować moje nowe kalosze i pobiegać trochę po kałużach :)
Śliczne! Moje są w różowe kwiatuszki :)
OdpowiedzUsuńjakie cudne !
OdpowiedzUsuńPrzepiękne! Ja swoje czerwone w białe serduszka gdzieś przebiłam na podeszwie i mi przeciekają, a ja tak lubię mierzyć wszystkie kałuże... :(
OdpowiedzUsuńPiękna zdobycz!
OdpowiedzUsuńŚwietne! Pozytywnie nastrajające w deszczową pogodę :)))
OdpowiedzUsuńKalosze <3
OdpowiedzUsuńPiękne maja wiosenne kolorki:)
OdpowiedzUsuńBardzo by mi się przydały w majowy weekend - nie można było wyjść do ogrody nawet po zioła, bo od razu buty przemoczone.
OdpowiedzUsuńMasz rację, nie ma złej pogody, tylko człowiek bywa nieodpowiednio ubrany.
Pozdrawiam słonecznie.